Podaje: p. Monika Wysogląd, dziennikarka z Warszawy. Łatwo domyślić się, że nazwa potrawy pochodzi od nazwiska autorki. Danie - typowo "jednogarnkowe", nadaje się na co dzień, jak też na młodzieżowe i inne spotkania połączone ze skromnym, ale jedzeniem jednak czegoś na gorąco.
Pół kilograma wołowiny pieczeniowe pokroić w średniej wielkości kostkę. Zamiast mięsa może być kiełbasa w grubawych plastrach. Krótko obsmażyć na oliwie, aby mięso było podrumienione. Przełożyć je do rondla. Zalać szklanką wody i dusić na małym ogniu pod przykryciem. Dwie cebule przekroić na połówki i pokroić w kostkę. Podsmażyć na oliwie i dodać do mięsa.
Marchew (kilka), seler (jeden) i pietruszkę (dwie), po umyciu i obraniu pokroić w plastry i dodać do mięsa. Dusić razem, aż będzie ono miękkie. Dodać jeszcze posiekany czosnek (1 - 2 ząbki). Posolić i obficie przyprawić zmieloną ostrą papryką, pieprzem, przyprawą do zup i ziołami (np. mieszanka myśliwska, estragon). Kto lubi - doda także curry.
Pod koniec duszenia dodać kieliszek koniaku, lub podobnego alkoholu. Zamieszać, chwilę poddusić, a w końcu zalać danie buteleczką słodkiej śmietany. Doprowadzić do wrzenia i natychmiast zdjąć z ognia.
Jeść z białym pieczywem lub ziemniakami z wody. Lepsze na drugi dzień. Wystarczy wtedy tylko odgrzać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz